Hitler siedzi na chodniku. Mijasz go i niewzruszenie podziwiasz okolicę. Spacerujesz zalanymi ciepłym, jesiennym słońcem alejkami Wiednia. Zachwycasz się okoliczną architekturą, przystajesz, przyglądasz się fasadzie Belwederu i udajesz się do parku przy pałacu Schönbrunn, by obejrzeć dzieła ulicznego artysty. Jest rok 1908, a wątły, młody mężczyzna, któręgo mijałeś kilka godzin wcześniej, 37 lat i 60 milionów ofiar później naciska spust pistoletu, odbierając tym samym sobie życie. Czy pomyślałbyś, że tego zwykłego, wrześniowego dnia spotkasz na swojej drodze postrach przyszłych pokoleń? Przecież wydawał się… normalny?
Krytycznym okiem
Schmitt w swojej książce „Przypadek Adolfa H.” opisuje dwie równoległe historie. W jednej Hitler nie dostaje się na ASP, reszta część jest wszystkim dobrze znana. Druga opowieść ukazuje Hitlera jako szczęśliwego studenta na tejże uczelni. Jak wpłynęło to na życie Hitlera? A może nic się nie zmieniło? Ciężko ocenić książkę, która jest bardziej analizą psychologiczną Führera, a finalnie rozważaniami dotyczącymi każdego człowieka. Nie mniej jednak pomimo braku szczególnej akcji, pomysł jest niezwykłe ciekawy, a sama lektura na pewno trafi do serc miłośników sztuki oraz zainteresowanych tematyką II wojny światowej. Odnosi się wrażenie, że czytelnik „płynie” przez pierwszą część lektury i przypatruje poczynaniom bohatera, mnie osobiście druga część zaczęła nużyć, ale celem tej lektury nie jest nieustanne trzymanie w napięciu, a skłonienie do refleksji. Książka pełna jest dokładnej faktografii, ale tak ciekawej i nieprawdopodobnej, że aż trudno uwierzyć w ich prawdziwość jak choćby ta o samotnym zamachowcu Georgu Elserze, któremu dedykowana jest wspominana pozycja. Możecie o nim przeczytać tutaj.
Szanowna Pani Hitler
Pomimo że przeczytanie tej lektury zajęło mi nieprzyzwoicie dużo czasu, tak równie dużo przeznaczyłam na zastanawianie się nad tym, co Schmitt chciał nam przekazać. Zauważyliście, że Hitler często jest ukazany jako osoba zaburzona seksualnie, czy po prostu różniąca się od ogółu? Ludzie starają się odsunąć go jak najbardziej od wizerunku typowego, „normalnego” człowieka. Podczas gdy Schmitt udowadnia, że Hitler pojawia się tak naprawdę w każdym z nas. W każdym z nas żyje pyszny łajdak i egoistyczny zbrodniarz. Autor sprawia, że sami identyfikujemy z uosobieniem okrucieństwa. Gdy zaczęłam zauważać między nami podobieństwa, w pierwszej chwili się przestraszyłam, bo jak to? Ja, 19-letnia dziewczyna ma coś wspólnego z mordercą? A jednak!
Książce przyświeca zdanie:
„Na człowieka składają się wybory i okoliczności. Nikt nie ma władzy nad okolicznościami, ale każdy ma władzę wyboru.”
Hitler nie miał byt dużego wpływu na to, czy dostanie się do Akademii, miał jednak wybór o zrobi potem. Mógł ćwiczyć warsztat i spróbować jeszcze raz za rok, mógł podjąć się stałej pracy, ale samozwańczo uznał za geniusza, którego kunsztu nikt nie potrafi docenić.
Autor napotkał wiele przeszkód przy pisaniu książek, wiele osób nie podzielało jego zdania, a jakie jest Wasze? Czy uważacie, że patrząc na szczupłego chłopca z Wiednia, możemy zobaczyć własne odbicie? Czy może uważacie, że Hitler musiał stać się Hitlerem? A może to dzieciństwo go zdefiniowało? A jeśli to tylko zbiór przypadków i nieodpowiedni człowiek znalazł się w nieodpowiednim miejscu? Jeśli chcecie odpowiedzieć sobie na te pytania, sięgnijcie po książkę i koniecznie napiszcie mi swoje odczucia, chętnie poznam wasze zdanie!